niedziela, 22 grudnia 2013

One

  Spojrzałam na ramkę ze zdjęciem, na którym była uwieczniona scena z mojego dzieciństwa. Miałam wtedy może osiem lat. Były moje urodziny, czerwiec, a moja starsza siostra zawsze była blisko mnie. To były radosne czasy, kiedy nasza rodzina trzymała się razem. Szczęśliwe chwilę z Valerin były czymś, czego człowiek z jej otoczenia nie potrafi zapomnieć. Mimo że była dla mnie siostrą, opisywałam naszą relację jako silną przyjaźń. Była wszystkim w moim marnym życiu. Teraz to istnienie stało się jeszcze bardziej żałosne, ponieważ jej nie było. Minęły trzy lata. Chyba była to dla mnie wieczność. Przez tak długi okres nie mieliśmy żadnej wiadomości o zaginionym członku naszej rodziny. Tak naprawdę nikt nie miał pojęcia, gdzie podziała się blond włosa piękność po swoich osiemnastych urodzinach. Przepadła bez słowa, ale zostało po niej bardzo dużo. Wspomnienia. Każda chwila z nią związana miała znaczenie. Coś za szczególnego, by mogło popaść w niepamięć. Była ona ważna, więc nic dziwnego, że wszystko się teraz zrujnowało.
Przejechałam palcem po zakurzonym szkle, by dostrzec jeszcze raz cechy szczególne mojej siostry. Była moim przeciwieństwem. Miała blond loki oraz niebieskie oczy, za to ja zawsze proste brązowe włosy oraz orzechowe oczy. Łączyły nas tylko krew i rodzice. Gdyby nie to, można by było brać nas za zwykle przyjaciółki z obrzeży Chicago. Taka była prawda, ale pogodziłam się z tym już bardzo dawno.
  Szłam do przodu mimo tego, jak mocno wstrząsnęło mną to wydarzenie.
Musiałam zapominać, więc na pewno było ciężko. Lecz lepiej niż z rodzicami. Mama zaczęła mieć problemy w firmie, za to tato strasznie zaczął mnie rozpieszczać. Nic nie wskazywało na to, że ich czternastoletnia córka będzie zachowywać się stosownie. Przez zmianę życia oraz przeprowadzkę do centrum miasta stałam się inną osobą. Wpłynęły na mnie same złe rzeczy.
 Zaczęłam czerpać pomoc z używek
. Imprezowanie zazwyczaj kończyło się pobytem w szpitalu albo na jednodniowym odwyku. Nic nie zmuszało mnie do poprawy, ponieważ nikt się mną nie zainteresował. Nie miałam już nikogo. Prawdziwych przyjaciół straciłam trzy lata temu. Wtedy było wszystko zaplanowane i ułożone, teraz zbyt łatwo można by było pogubić się w błędach bądź krokach, które się wykonało. Życie zaczęło być bardziej niebezpieczne, niesprawiedliwe i nieuczciwe. Obraz jedynie mógł mi przypomnieć, czym było tak ciepłe uczucie jakim była miłość.
  Rzuciłam niewdzięcznie pamiątkę w kąt pokoju, schodząc z pierwszego piętra na dół. Chciałam zjeść coś przed snem. Byłam przekonana, że mimo złamania zakazów dietetyka wszystko będzie dobrze. Przecież nie mogłam być całe życie wdzięczną dziewczyną. Szło mi to na razie znakomicie, przecież popularne dziewczyny muszą mieć w sobie to coś. Ja zostałam jedną z nich, a nawet tą najważniejszą już sama nie wiem dlaczego i jakim cudem. Cała szkoła śledziła każdy mój ruch, chciała być taka jak ja. Byłam czymś w rodzaju idola albo mentora, pomagając ludziom stawać się podobnymi do mnie. Szkoda, że nikt nie zwracał uwagi na podstawę. Uczucia. Nikt nie wiedział nigdy, jak się czuję, czy jestem szczęśliwa. Miewałam złe dni, ale zawsze musiałam przybierać maskę z uśmiechem, który nie schodził nigdy z twarzy. Tak zwana dobra mina do zlej gry. Opanowałam to chyba do perfekcji, ponieważ nigdy nikt mnie nie pytał, co czuję i czy jest dobrze.
  Dziś był kolejny dzień po tym
znaczącym dla mnie wydarzeniu. Minęła kolejna rocznica, wraz z nią niemiłe wspomnienia.
  Rozejrzałam się po kuchni, włączając radio na maksymalną głośność. Uwielbiam słuchać muzyki głośniej, niż powinnam. Jakoś lepiej mi się funkcjonowało. Naszykowałam wszystko, co powinno być mi przydatne do zrobienia kanapek z drogiego i w miarę zdrowego pieczywa. Uśmiechnęłam się sama do siebie, słysząc swój ulubiony kawałek piosenki. Zaczynałam ją nawet już nucić, ale spiker przerwał transmisję, by coś ogłosić. Westchnęłam, ściszając odtwarzacz muzyki. Zrobiłam dietetyczną późną kolację, idąc do góry znowu do swojego pokoju.
- Rodzina Everdeen... – Cichutki głos wypowiedział zdanie, które miało odmienić moje życie.
  Zatrzymałam się na schodach, schodząc z nich i wracając się do kuchni. Szybko biegłam, by posłuchać, o czym mówią. Pomyślałam, że pewnie znowu reklamują firmę moich rodziców. Dałam jednak głośniej, by dobrze wszystko usłyszeć. Usiadłam wygodnie na krześle, słuchając.
- Dziś zapowiadał się bardzo pogodny dzień, jednakże spotkało nas smutne wydarzenie. Wybuchł niespodziewany pożar, z którego większość ludzi wyszło poszkodowanych. Oparzenia są różnego stopnia, a nawet doszło do śmierci na miejscu. Spotkało nas nieszczęście. Firma "Ever&Always" spłonęła. Pracownicy pod okiem lekarzy, a wśród nich ... - Pokręciłam głową, zdałam sobie rację, że to firma moich rodziców. - ....i także ich założyciele, państwo Everdeen znajdują się teraz w miejskim szpitalu. Więcej wiadomości przekażemy jutro po południu. Mówił dla was Richard Lockwood z Chicago.
  Zaniemówiłam. Moi rodzice wylądowali w szpitalu. Nie wiedziałam, jaki jest ich stan.  Wszystko mogło być możliwe, a ja miałam tylko ich. Byłam ciekawa, czy los znowu odbierze mi tego, kogo pokochałam. To tak jakby zakazano mi kochać. Szybko wzięłam ze sobą  telefon, zamawiając pierwszą lepszą taksówkę. Musiałam zapobiec kolejnemu tragicznemu wydarzeniu i stawić czoła śmierci, ponieważ możliwe, że moje życie będzie toczyć się tak dalej i miłość do innej osoby będzie mi zakazana... na zawsze.

~~♥~~

  Czekałam w korytarzu na to, aż ktoś zechce ze mną pomówić. Taksówka zjawiła się szybko, więc wyrobiłam się w niecałe pół godziny. Miałam nadzieję, że to nie było za długo. Nie mogłam stracić swojej rodziny. Wypadki się zdarzają, ale u mnie nie oznaczają tak niewiele. Teraz mogłam zostać sama w całym domu. Nie chciałam brać pod uwagę jeszcze gorszego scenariusza.
  Założyłam tym razem prawą nogę na nogę, obserwując
, jak ludzie pracują w szpitalu. Uśmiechnęłam się wbrew wszystkiemu co mnie spotkało sama do siebie, zerkając na zegarek. Dochodziła piąta wieczorem. Czas płynął, a ja dalej nic nie wiedziałam, gdyż nikt nie miał wolnej chwili na rozmowę.
- Czy jest tu ktoś z rodziny Everdeen? – Spytał donośny głos.
  Spojrzałam na mężczyznę w średnim wieku, który wyglądał nawet przyzwoicie. W ręku trzymał dużo papierów. Wstałam, podchodząc do niego.
- Co z moimi rodzicami? – Spytałam.
  Lekarz spojrzał na mnie z powagą wymalowaną na twarzy. Położył rękę na moim ramieniu, uśmiechając się. Wiedziałam, że jeżeli jest, aż tak miły, oznacza to, że coś złego ich spotkało.
- Leżą na łóżkach - Zaśmiał się cicho. - Mieli szczęście, ponieważ ogień nie dostał się do nich tak szybko, jak do pracowników. Muszą spędzić tu jeszcze kilka dni na obserwacji. Stan jest stabilny, wszystko jest w nienaruszalnym porządku. Chcesz ich zobaczyć?
  Skinęłam głową. Zostałam  zaprowadzona do pokoju, w którym się znajdowali. Wbrew moim oczekiwaniom nie było tak, jak chciałam. W sali leżeli chorzy ludzie, którzy nie byli moimi rodzicami. Kobieta przypominała moją matkę, ale nie miała takich samych rysów twarzy. Za to mężczyzna miał inną sylwetkę ciała. Byli to obcy ludzie, nie moi rodzice.
- Zaszła pomyłka... To nie są moi rodzice. O ile pamięć mnie nie myli, to jest Betty i Georg Smith. Pracownicy w firmie moich rodziców, którzy raz nas odwiedzili na rodzinnym obiedzie.
  Lekarz spojrzał na mnie zakłopotany. Byłam pewna, że nie zakładał, że mogło by do tego dojść. Życie skrywa wiele sekretów i może zagwarantować wiele niespodzianek. To nie byli moi rodzice. Odróżniam mimo wszystko bardzo dobrze ważne dla mnie osoby. Ale jak to nie byli oni, to gdzie byli? Nie mogłam mieć pewności, że w ogóle wyciągnięto ich z pożaru. Mogli tam utknąć i nikt ich nie znalazł. Ręce zaczęły mi się trząść.
- Przykro mi, panno Everdeen, za tak ogromną pomyłkę. Głupio z naszej z strony. Dowiemy się jak najszybciej, jaka jest sytuacja waszej rodziny. Bądźmy dobrej myśli... - przerwał mówić, ponieważ w szpitalu zaczął narastać hałas.
  Ktoś krzyczał. Nie dochodziły do nas znaczące zdania. Nie rozumiałam tego hałasu do momentu, kiedy ujrzałam lekarzy prowadzących na specjalnych noszach rannych dwoje rannych ludzi. Wystarczyło spojrzeć mi na nich na chwilę. Mimo że byli mocno poparzeni, byłam świadoma tego, że to moi rodzice.
- Zejdźcie z drogi! To są poszkodowani z wybuchu w firmie!
  Łzy, zaczęły mi napływać do oczu. Umierali. Wiedziałam, że nadejdzie zaraz moment, kiedy stracę ich na zawsze. Nie chciałam tego widzieć. Robili na moich oczach reanimację na korytarzu. Chyba dopiero teraz ich stan się tak pogorszył. Były to ostatnie sekundy życia, które odbierała im śmierć. Nie dochodziło do mnie to, że krzyczałam na całe gardło i przedzierałam się do mamy oraz taty. Potrzebna była im nawet ochrona,  która siłą mnie odciągała z tego miejsca. Szlochałam.  
  Ocknęłam się, kiedy lekarz mi zaświecił latarką w oczy, by sprawdzić, czy reaguję. Wróciłam do rzeczywistości, ale z ogromną dziurą w sercu. Spojrzałam na niego z przerażeniem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nadal byłam w szpitalu.
- Wszystko będzie dobrze, Susan. Masz nowego opiekuna. Będzie ci on towarzyszył w domu dziecka... Opieka będzie najlepsza w mieście. Nie masz się czego obawiać.
  Zerknęłam na mężczyznę w czerni. Jego oczy były pełne gniewu. Nie zapowiadało się nic dobrego. Ten mężczyzna nie wyglądał na normalnego. Zaczynało się moje nowe życie w ośrodku dla dzieci opuszczonych przez rodzinę.


Od autorki:  Dziękuję wam za miłe komentarze pod prologiem. Beta Katja robi swoje, dziękuję jej z całego serca. Robię masę błędów, ponieważ nie mam Worda. Mogę pisać tylko na telefonie z wyświetlaczem 3,8.
 Blog mi się podoba, ponieważ zawsze ukazuję w każdym pisanym przeze mnie tekście moje życie. Chyba dlatego dwa fenomenalne blogi - ten i mój kochany wdech - są do siebie w jakimś sensie podobne. Cieszę się, że mam takich czytelników! Polubiłam moją nową czytelniczkę Keroinę, która mnie uszczęśliwiła komentarzem. Ma cudownego i początkującego bloga fantasty z kryminałem. Nie spodziewała się tego, że za promuje jej bloga!


Przed zemstą nie uciekniecie.



Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!

Olcia : *

20 komentarzy:

  1. Ja dziś bardzo szybo.
    Rewelacyjny rozdział. ;) Cholernie mi się u Ciebie podoba. :) Już nie mogę doczekać sie 2. :))
    Pozdrawiam i Wesołych. :):*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu Olu zaskakujesz mnie z kolejny raz. Ja nie rozumiem jak wolno tak super dobierać słowa. Na prawdę ten rozdział mnie zaskoczył szczerze powiedziawszy. Czekam z niecierpliwością na rozdział 2 (:
    Wesołych świąt :*
    Ps. Musimy pogadać w końcu bo mam coś ważnego do powiedzenia.

    http://tragediasprzedlatpowraca.blogspot.com/
    http://i-hate-world-i-hate-him.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie dobierasz słowa ! Genialny rozdział i czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie jak zawsze odcięło mnie kompletnie od świata. Uwielbiam za to Twoją twórczość. Zawsze buduje wokół taki cudowny klimat <3 Dziękuje Ci na wstępie za komentarz u mnie i przestań pieprzyć, bo zawsze mnie motywują :D ILY!
    Co to rozdziału to jest taki... prawdziwy. Tak to chyba odpowiednie słowo. Niesamowicie budujesz napięcie i klimat. Za każdym razem pozytywnie mnie zaskakujesz swoimi opisami, emocjami w nich ukrytymi i bohaterami. Uwielbiam czytać to jak piszesz i starasz się przekazać przez opisy cząstkę siebie. To cudowne jak ze zwykłej codzienności potrafisz stworzyć coś niezwykle pięknego i ciekawego. To tylko udowadnia po raz kolejny, że masz niesamowity talent.
    Jezu kocham tę historię! <3 No co tu więcej pisać. Jest cudowna w każdym najmniejszym calu ;**
    Kocham Cię <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział smutny, ale jakże genialny. Nie mamy świadomości jak szybko odchodzą ci których kochamy, a ty pokazujesz to nam w tak realistyczny sposób. Opłacało się czekać. Twoje postacie są świetnie zarysowane. Czekam na nexta i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham cię Ola tu Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam i wow ty mója pisareczko ty :* ja dopiero dodam za 6 miesięcy .-.

      Usuń
  7. Gratuluję, zostałaś nominowana do Libster Award! Więcej informacji u mnie na blogu.
    Ok. 20 pojawi się notka :)))))) http://ff-warrior.blogspot.com/

    + Już dzisiaj 2 rozdział, na którego serdecznie zapraszam. :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam opowiadanie, które chociaż trochę by mnie zachęciło do dalszej lektury. Co prawda jeśli chodzi o opowiadania to czytam ich bardzo mało. Jednak w pewnym sensie dzięki tobie naszła mnie chęć na poznawanie kolejnych historii. :)
    Dobra do rzeczy.
    Tak już mam, że wystarczy mi pierwsze zdanie prologu/pierwszego rozdziału, żeby wiedzieć, czy opowiadanie jest godne przeczytania. A skoro dotarłam do końca tego rozdziału wniosek sam się nasuwa.
    Fajna, inna treść opowiadania, jednak mimo wszystko nie aż tak bardzo orginalna. Bardzo spodobały mi się opisy, które udało ci się zawrzeć w swoim opowiadaniu, które pewnie dopiero się rozkręca. Naprawdę zazdroszczę osobą, dobrego dobierania słów, jednak czasem do prostej sytuacji dobierasz zbyt wyszukane słowa, które z prostego dajmy przykład skorzystania z łazienki robią nie wiadomo co. Jeśli chodzi o bohaterów, a póki co raczej jedynie główną bohaterkę mam do niej mieszane uczucia, jest jakaś taka dwustronna, z jednej strony trochę chcesz z niej zrobić super dziewczynę, która zwraca uwagę każdego, a z drugiej jest ona skryta, miła i zupełnie nie pasująca do tamtej. Jednak nie to jest najważniejsze, bowiem najważniejsze jest to, aby twój tekst i twój pomysł spodobał się jego odbiorcom, również żeby ci nie mieli problemu z przeczytaniem go i zrozumieniem, a to Ci jak najbardziej wychodzi, co można zauważyć po pozytywnych komentarzach. :)
    Jeśli o mnie chodzi i o mój komentarz nie przejmuj się, jestem osobą której nie da się dogodzić :) Więc zawsze się do czegoś przyczepię. Dobra koniec pieprzenia, życzę Ci Wesołych i Pogodnych Świąt i wielu pomysłów na kontynuację swojego opowiadania. :) Pozdrawiam Natalia

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko główna bohaterka tyle musiała przejść. Do tego będzie musiała być w ośrodku dla dzieci opuszczonych przez rodziców. Nawet nie wiesz, jak bardzo zasmuciła mnie końcówka rozdziału :( Nie umiem sobie wyobrazić jak bardzo musiała boleć ją strata rodziców :(
    Rozdział, mimo tylu smutków, jest genialny. Przeżywałam go razem z bohaterką bardzo mocno i mówię Ci, że nie doczekam się kolejnego rozdziału. Zawaliście piszesz ;* Widać jak wkładasz w to całą siebie i to jest mega :) Można Ci tylko pozazdrościć talentu :)
    Postaram się z cierpliwością czekać na następny ;*
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. biedna tyle przeszła i wycierpiała..
    mam nadzieję, że stopniowo ułoży sobie życie, że się zmieni na lepsze <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Na samym początku chciałabym bardzo podziękować za te miłe słowa w notce pod rozdziałem na temat mojego opowiadania. Nawet nie wiesz jak mnie tym zaskoczyłaś i jak mi się miło zrobiło. Nie sądziłam że komuś spodobają się moje wypociny do takiego stopnia że poleci je na swoim blogu. Po prostu jesteś cudowna <3
    A teraz do rzeczy: Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytam. Potrafisz tak zbudować napięcie że to szok. Współczuję Sue, nie chciałabym być na jej miejscu. Jej życie przypomina bagno, najpierw straciła kochaną siostrę a potem jeszcze rodziców. Na samym początku myślałam że oni przeżyli, ale kiedy weszła do sali i zorientowała się że to nie oni po moim karku przeszły ciarki. Kiedy wyobrażałam są tę scenę, kiedy reanimowali jej rodziców w moich oczach pojawiły się łzy. Nie żartuje! ;o No cóż, mam nadzieję że Valerin się odnajdzie i wyciągnie swoją siostrę z domu dziecka. Brr. Jeszcze ten opiekun. Coś czuję że nie będzie to miła osoba, sama Susan tak powiedziała więc chyba wolę zaufać jej intuicji. No cóż, więc czekam na następny rozdział. Jeszcze raz dziękuję za te miłe słowa o moim blogu. <3 Jesteś najlepsza a Twój blog to jeden z najlepszych blogów jakie czytam. Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego roku! <3
    A także zapraszam do mnie na drugi rozdział. :)

    ♦ http://psychiatric-destroy-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny blog :) , obserwujemy ? Ja już :), zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Żartujesz sobie?!Jesteś genialna.Ten rozdzial,po prostu ach! Nawet zrozumiałam twoje przesłanie po przez Susan(co mi się żadko zdarza <:),to jaka ona jest naprawdę,Wiem to z własnego doświadczenia.Mam wrażenie,że w tym rozdziale ukradłaś cząstkę mnie,bo nie zdawałam sobie sprawy na pogrzebie babci,a dopiero teraz mi jej brakuje.Jakty do mnie,do nas,docierasz to aż się oczom wierzyć nie chce.A co do poprzedniego 'Belive In Myself' powiem ci,że Ten Blog jest o wiele lepszy.Zwiastun cudowny Olu :*.Odezwij sie do mnie,namiar masz u góry w komentarzu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochanie ty moje dlaczego mi to robisz? Powiedz mi dlaczego znowu sprawiasz, że kiedy czytam to co piszesz to przechodzą mną dreszcze, moje serce zaczyna raptownie szybciej bić, nie mogę się w ogóle oderwać, przechodzą mną ogromne emocje, a ja sama odbiegam totalnie od rzeczywistości? Czy możesz mi wytłumaczyć dlaczego tak jest? Bo ja naprawdę tego nie rozumiem...
    I tak trwając dalej w moich rozmyślaniach próbuję powrócić do rzeczywistości i napisać w miarę ogarnięty komentarz. I na wstępie od razu przepraszam, że nie skomentowałam prologu, ale nie miałam kiedy tego zrobić. Ale teraz to nadrobiłam i przeczytałam od razu z pierwszym rozdziałem :)
    A ten rozdział... Po prostu jest genialny! Siedziałam i czytałam jak zahipnotyzowana. Najpierw to się wystraszyłam, kiedy przeczytałam o tym pożarze i o tym, że jej rodzice są w szpitalu, potem się uspokoiłam, kiedy lekarz powiedział, że wszystko jest z nimi okej, ale moje serce raptownie zaczęło szybciej bić, kiedy przeczytałam, że to jednak nie są jej rodzice. Zamurowało mnie normalnie wtedy! Coś nieprawdopodobnego!
    Naprawdę kochanie jesteś genialna! Uwielbiam to jak piszesz!
    Naprawdę tak mnie teraz ciekawi co się dalej stanie. Jeszcze ten mężczyzna co się nią teraz będzie opiekował... Nie wydaje mi się, że to będzie dla Su miłe doświadczenie... Ale wszystko okaże się już niedługo xD
    Czekam już kochanie nn rozdział. Mam nadzieję, że będzie niedługo :*
    Buziaki :**
    K.C. <3

    Marta xx

    P.S. I ja również ci życzę Wesołych Świąt. I też są trochę spóźnione, ale już co tam :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Historia się rozkręca^^^świetny rozdział
    **Świetny początek, lubię jak pisarki opisują uczucia bohaterki, bo wtedy mogę sobie wyobrazić co ona przeżywała.
    **Zamurował mnie ten wypadek, myślałam, że ona ucieknie rodzicom, tak jak Valerin, a jednak wymyśliłaś coś innego.
    **Ucieszyłam się jak " podobno " rodzice Sue byli zdrowi. A tu taka wiadomość, że to nie oni. Susan musiała się strasznie czuć, biedna :(
    **Ona nie może trafić do domu dziecka, proszę *-*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Fabuła jest bardzo interesując i od razu mnie wciągnęła. Lubię opowiadania, w których dzieją się rzeczy nieprzewidywalne. Ponadto to opowiadanie jest bardzo życiowe, co jest ogromnym plusem. Zdaję mi się, że to będzie jedno z lepszych opowiadań na blogspocie :)
    Jestem ciekawa czy Justin jest jednym z głównych bohaterów. Jest? To o nim i o Sue będzie ta historia? Mam cichą nadzieję, że tak bo bardziej lubię fanfiction niż zwykłe opowiadania.
    Sue rzeczywiście ma ciężkie życie. Strata ukochanej siostry potem rodziców i ta maska, którą musi nosić na co dzień. Strasznie jej współczuję i nawet nie mogę sobie wyobrazić jej potwornego bólu i uczucia pustki.
    Bardzo mi się podoba Twój styl pisania. Widać, że ma ogromny talent, którego naprawdę Ci zazdroszczę. Jesteś świetna, to jest prawda :)
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeeeeny! Ile ja tu nie wchodziłam! O boszzzz! Sama w to nie wierzę xdxd
    Po drugie ja również życzę ci szczęśliwego Nowego Roku i zarombistego sylwka
    :-) po trzecie przejdę do opowiadanka! Wow tak się wciągnęlam, że o ja nie mogę. Przeczytałam każdą linijkę jak zahipnotyzowana! Biedna Susan! Ciekawe co z nią bd dalej?! Końcóweczka smutaśna lekko! O.o
    Weny i czekam na nn!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję, że jak tu wejdziesz to zostawisz po sobie ślad ♥